To wcale nie jest tak, że tylko sobota jest dniem kota!
Moje kocury mają święto cały czas. 24h na dobę, siedem dni w tygodniu. Biją się, bawią się, kochają i nienawidzą jak prawdziwe rodzeństwo. Doskonale potrafią wymuszać jedzenie. Każdy z nich jest zupełnie inny, każdy totalnie wyjątkowy. Dzięki nim w moim życiu pojawiło się o wiele więcej radości.
Moi Drodzy! Oto moje koty:
Kot Salem
Jako pierwszy w naszym domu pojawił się Salem, czyli nasza „Czarnuszka” .Salem to kocur pełen wrażliwości i czułości. Typowy introwertyk o wielkim serduszku. Najlepszy pomocnik przy nocnym obrabianiu zdjęć. Totalny tulasek. Doskonale wyczuwa, gdy dzieje się ze mną coś złego. Wybudza z koszmarów. Spokojny, grzeczny i opiekuńczy. Aportuje jak pies i podarowuje mi w prezencie swoje ulubione zabawki. Bardzo wstydliwy i nielubiący pozować do zdjęć. Miłośnik jazzu i muzyki klasycznej. Serio.
Kot Ojo
Zupełnym przeciwieństwem Salemka jest Ojo. Kot o hiszpańskim temperamencie. Odważny i wszędobylski. Typowy ekstrawertyk, mały łobuz, który zdążył już poniszczyć kilka rzeczy w naszym domu (oczywiście niechcący bo to mały słonik w składzie porcelany). Szalony, otwarty na ludzi, pełen energii, beztroski. Zawsze przy mnie gdy coś gotuję. Zawsze przy mnie, gdy biorę prysznic… Miłośnik sznurków i szczurków z IKEA. Oczywiście tak jak Salem aportuje ( nie wiem czy to normalne u kotów). Ojko kocha aparat! Sam pcha się przed obiektyw i to pewnie dlatego ma więcej zdjęć od starszego brata.
Ostatnio postanowiłam ich trochę poobserwować z aparatem. Kilka kadrów z naszego życia wrzucam poniżej! Dajcie znać w komentarzu czy Wam się podoba!