Historia tych zdjęć jest tak zaplątana, jak serial „Moda na sukces”, a wszystko zaczęło się od ich dnia ślubu.
Z Olą i Bartoszem znamy się nie od dziś i to oni zaproponowali mi, żebym zrobiła reportaż z ich wyjątkowego dnia. To było dwa lata temu. Wtedy cała przerażona popełniłam swoje pierwsze zdjęcia ślubne. Byłam im bardzo wdzięczna za zaufanie i zaproponowałam dodatkowy plener, który zrobiliśmy dwa lata później…
Ola i Bartosz to piękni, młodzi ludzie, którzy długo nie usiedzą w jednym miejscu (skądś to znam) Ich ogromna energia życiowa popycha ich m.in. w stronę podróży, a i ja przez te dwa lata ruszyłam do przodu, więc wiele razy szukaliśmy odpowiedniego dnia na nasze zdjęcia i w końcu się udało!
Pewnego ciepłego, lipcowego popołudnia wyruszyliśmy w las. Zrobiłam klimatyczne zdjęcia, w międzyczasie ukąsił mnie kleszcz i przez wiele dni żyłam w strachu przed boreliozą…
Jak widzicie poniżej, historia skończyła się dobrze i dzisiaj mogę pokazać Wam nasze zdjęcia.
Mam nadzieję, że podobają się Wam tak jak nam!